Czy dopadną nas wirusy?

Czy dopadną nas wirusy?

Pamiętamy, że medycyna pokazana w filmie Star Trek była dość zaawansowana. Wykonywano tam operację mózgu, umieszczając aparaturę na czole pacjenta, a całkowitą diagnostykę przeprowadzono bez przenoszenia pacjenta, po prostu w łóżku otoczonym instrumentami. Przy całej swej maestrii bohaterowie filmu nie znaleźli jednak lekarstwa na zwyczajne przeziębienie. Im lepiej poznajemy wpływ wirusów na organizm ludzki, tym bardziej ta mała narysowana wyżej spirala przypomina zadziwiająco celną przepowiednię.

Wirus jest albo najbardziej skomplikowaną nieożywioną „rzeczą”, jaką znamy, albo najprostszym organizmem żywym – w zależności od tego, jak zdefiniujemy pojęcie „żywy”. Wirus składa się z cząsteczek DNA lub jego bliskiego kuzyna RNA, otoczonych białkową osłonką. Ta zewnętrzna powłoka tak oszukuje komórki, że wydaje im się, iż wirus należy do ich wnętrza. Dopuszczony do wewnętrznych mechanizmów komórki, wirus zrzuca z siebie osłonkę i zmusza całą jej maszynerię do wytwarzania dalszych wirusów. Trwa to do chwili, gdy zostaną zużyte wszystkie zapasy komórki, a ona sama zginie, natomiast powstałe wirusy rozprzestrzeniają się, atakując inne komórki. W ten sposób, chociaż wirus nie potrafi sam się rozmnażać, jak to czynią organizmy żywe, może to robić, mając do dyspozycji odpowiednią komórkę.

Styl życia wirusa wyjaśnia, dlaczego tak trudno jest leczyć choroby wirusowe. Chorobę wywołaną zakażeniem bakteryjnym można zwalczyć antybiotykami. Wiele antybiotyków działa przez przyłączanie się do cząsteczek ważnych dla budowy zewnętrznych ścianek bakterii, uniemożliwiając w ten sposób tworzenie się nowych ścian komórkowych. Lecz wirus nie ma ściany komórkowej i każde lekarstwo zabijające komórkę, w której działał wirus, zabije również wszystkie zdrowe komórki w sąsiedztwie. Aby zwalczyć wirusa, trzeba dostać się do wnętrza maszynerii chemicznej samej komórki, a jest to coś, czego dopiero się uczymy.

W istocie najlepsza obrona, jaką dzisiaj dysponujemy przeciwko wirusom, to szczepionki mobilizujące układ odpornościowy organizmu. Za pomocą szczepionek wytępiliśmy na całym świecie ospę i wyeliminowaliśmy takie choroby wirusowe, stanowiące główną zdrowotną troskę państwa, jak choroba Heine-Medina. Rozprzestrzenianie się AIDS stanowi jednak śmiertelne memento tego, co może zrobić choroba wirusowa w razie braku skutecznej szczepionki.

Dwa fakty czynią z wirusów szczególnie groźnych wrogów: ich tempo mutacji oraz zdolność do przenoszenia (transferu) kwasów nukleinowych od jednego wirusa do drugiego. Podczas podziału komórek w organizmie skomplikowane mechanizmy korygujące działają dla pewności, że skopiowany DNA jest z dokładnością jednej na miliard zasad taki sam jak oryginalny. Wirus nie ma takiego mechanizmu korygującego. Z pomiarów wynika, że na przykład w czasie jednego kopiowania DNA wirusa odpowiedzialnego za AIDS błędy zdarzają się z częstotliwością jednej na 2000 zasad. Oznacza to, że wirusy ulegają mutacjom w tempie nie spotykanym u form życia komórkowego. Ponadto, jeśli dwa lub więcej wirusów atakuje tę samą komórkę, mogą one wymieniać się odcinkami DNA lub RNA, tworząc w tym procesie całkowicie nowy rodzaj wirusa.

Te dwa efekty, sumując się, sprawiają, że ludzki układ odpornościowy ciągle stawia czoło nowym rodzajom wirusów. Jest to jednym z powodów, dla których każdego roku powstaje nowa szczepionka przeciwko nowym postaciom wirusa grypy. Jest to również jedna z przyczyn, dla których wirus, ograniczający się poprzednio do atakowania na przykład małp, może się nagle przekształcić i zacząć zarażać ludzi.

W okresie gdy ludzie jeszcze masowo nie podróżowali, szczególnie śmiercionośny wirus mógł na niewielkim obszarze zdziesiątkować lub nawet zgładzić całe populacje – przypomnijmy sobie wybuch epidemii wirusa Ebola w Zairze w 1995 roku. Takie klęski doprowadziły jednakże do powstania pewnego typu zabezpieczenia rodzaju ludzkiego, ponieważ wraz z ostatnim żywicielem ginął również ostatni wirus. Lecz przy dzisiejszych systemach komunikacyjnych nowy wirus może rozprzestrzenić się na każdym kontynencie, zanim jeszcze dowiemy się o jego istnieniu. Ponadto, gdy ludzie przekroczyli ostatnie granice obszarów dziewiczych, napotykamy coraz więcej wirusów, z którymi nie mieliśmy wcześniej żadnego kontaktu, umożliwiając im zdobywanie nowych żywicieli. Przeciw takim wirusom ludzie nie dysponują natychmiastową obroną. Uważa się na przykład, że oryginalny wirus AIDS był zmutowaną postacią wirusa atakującego poprzednio tylko małpy. Wystarczyło, aby jeden myśliwy skaleczył się w palec przy oprawianiu upolowanej małpy, zarażonej zmutowanym wirusem, żeby uwolnić śmiertelną chorobę na cały świat.

Można wyobrazić sobie prawdziwy koszmar, godny filmu grozy: oto wirus podobny do wirusa AIDS, który pozostawia swoją ofiarę przy życiu zdolną, zanim umrze, do roznoszenia choroby przez całe lata, może rozprzestrzeniać się drogą kropelkową, jak grypa czy zwykłe przeziębienie. Ile miliardów ludzi by zmarło, zanim moglibyśmy coś na to poradzić?

Posługując się słowami laureata Nagrody Nobla, Joshuy Lederberga, można stwierdzić: „Naszymi jedynymi rzeczywistymi przeciwnikami w dominacji nad planetą pozostają wirusy. Przetrwanie ludzkości nie jest z góry przesądzone”.