KOMPLEMENTY
„Ceń rady, a nie pochwały…”, powiedział Boileau. Komplementy stanowią nieodłączny element życia społecznego i jest rzeczą naturalną, że słyszymy je od rozmówców, pod warunkiem jednak, że nie stają się nachalne i że nie przeobrażają się w pochlebstwa. Tylko komplement przystający do rzeczywistości jest naturalny.
Drobny komplement niejako „należy się” pani domu. Należy pochwalić potrawy i organizację. Możemy powiedzieć: „Kochana Izabello, znowu przeszłaś samą siebie…”, albo: „Tej kaczki nie powstydziłby się najznakomitszy kucharz!”, albo: „W tak pięknie urządzonym mieszkaniu wszyscy czują się doskonale”. Ale mówmy to dyskretnie, w cztery oczy, by nie wystawiać skromności zainteresowanej na zbyt ciężką i publiczną próbę.
Mężczyzna może obdarzyć kobietę komplementem, chwaląc jej strój lub wdzięk, musi jednak robić to taktownie, w przeciwnym razie wyda się wulgarny lub popełni taką na przykład gafę: „Wyglądasz tak pięknie, że prawie cię nie poznałem”.
Wystrzegajmy się komplementów, które zdają się domagać wzajemności, nie pomniejszajmy ustawicznie własnej wartości, ponieważ w ten sposób zmuszamy rozmówcę do protestów i chwalenia nas.
Nie podważajmy komplementów, to bowiem może zostać uznane za przejaw fałszywej skromności. Przyjmujmy je z prostotą, odpłacajmy komplementem, jeśli sprzyjają temu okoliczności i potrafimy uczynić to zręcznie. Możemy przecież uśmiechnąć się i powiedzieć: „Jest pan niezwykle pobłażliwy” lub: „Jestem szczerze wzruszona, ale nie wydaje mi się, bym zasługiwała na ten komplement!”
Nie domagajmy się komplementów. Kiedy czujemy, że rozmówca zaczyna przesadzać, żartobliwie przerwijmy: „Jeszcze słowo, a uwierzę, że jestem Afrodytą!”, „Czuję, że już mam aureolę nad głową”, „Chciałabym uwierzyć, że to wszystko prawda!”