Rodzicielska uważność.
Uważność rozumiana jest współcześnie jako skupienie uwagi na bieżącym doświadczeniu, przy jednoczesnej postawie akceptacji i braku ocen względem tego doświadczenia. Popularne stają się podręczniki i treningi uważności, a termin “mindfulness” z łatwością przedostał się do słownika powszechnego. Coraz częściej pisze się również o uważności w kontekście rodzicielstwa. Temat ten przynosi interesujące spostrzeżenia dotyczące specyfiki różnic międzykulturowych w wychowaniu.
Najnowszy numer czasopisma Attachment & Human Development zawiera, między innymi, opis następującego badania. Shahar-Maharik, Oppenheim, i Koren-Karie (2018) zaprosili do badania młodzież, której zadaniem było obejrzenie filmu z ich rozmowy z przyjacielem, a następnie opisanie tego co mógł myśleć i przeżywać ten przyjaciel podczas interakcji. Narracja nie była konfrontowana ze wspomnieniami przyjaciela. Nie chodziło zatem o kłopotliwą kwestię oceny – co to znaczy “trafnie” odgadnąć czyjeś myśli. Wypowiedzi analizowano pod względem treści, stosując kryteria nawiązujące do kryteriów uważności.
Mierzono zatem to, w jak dużym stopniu wypowiedź opisująca tę scenę była faktycznie o przyjacielu i nie zbaczała łatwo na autoprezentację uczestnika. Patrzono na to, czy opis przyjaciela był inspirowany konkretnymi wydarzeniami, które widać było na filmie, czy też można było odnieść wrażenie, że narracja powraca do jakichś odległych, lub stereotypowych przekonań autora. Mierzono to, w jak dużym stopniu uczestnik badania miał łatwość w generowaniu różnorodnych motywów przyjaciela, na ile opis ten był spójny, szczegółowy i afektywnie “pełny”, czyli odnoszący się zarówno do pozytywnych, jak i negatywnych emocji (Oppenheim & Koren-Karie, 2013).
Młodzież wypadła różnie w tym zadaniu, ale co najważniejsze, okazało się, że to, jak bardzo uważny był dany opis przyjaciela można było istotnie przewidzieć na podstawie innej obserwacji, wykonanej przez tych samych badaczy kilka lat wcześniej. Gdy uczestnicy badania byli jeszcze dziećmi, wykonano bowiem obserwację ich interakcji z matkami i poziom uważności matek względem dzieci w tamtej sytuacji pozwalał przewidzieć uważność ich dzieci obecnie. Sugeruje to międzygeneracyjną transmisję uważności. Istnieją powody by sądzić, że uważność względem dziecka – przyjmowanie jego perspektywy, uważne słuchanie i akceptacja to umiejętność, której można się nauczyć, a jednocześnie kompetencja, którą świadomie lub nie przekazuje się dalej, wpływając na dziecięce relacje społeczne. W przypadku omawianych badań – na relacje z przyjaciółmi.
W tym momencie zróbmy jednak uważny zwrot o 180 stopni. Czy wysoki poziom wrażliwej responsywności względem dziecka, skupienie na nim uwagi to konieczny element kształtowania uważności? Grupa badaczy międzykulturowych przygotowała ostatnio tekst przeglądowy dotyczący “mitu uniwersalnej wrażliwej responsywności” (Keller et al., 2018). Przekonują oni, że mitem jest traktowanie jako uniwersalnie pożądanej takiej postawy rodzicielskiej, w której chęci i pragnienia dziecka traktuje się jako rzeczy szczególnie ważne. Podobnie z zachęcaniem do dziecięcej autonomii, przyjmowaniem jego perspektywy, współdzieleniem inicjatywy, wprowadzeniem zasady wzajemności w interakcjach. Wszystko to są praktyki kulturowe raczej specyficzne, w skali globu względnie niepopularne.
W perspektywie wielokulturowej widać, że znacznie częściej mamy do czynienia z sytuacją, w której to od dziecka oczekuje się wysokiej uważności względem potrzeb innych, dostosowania się do oczekiwań grupy, ale nie oznacza to bynajmniej, że sam rodzic ma być szczególnie uważny względem potrzeb dziecka. Wystarczy, że dziecko nie będzie sprawiać problemów, oczekuje się od niego, że będzie w stanie harmonijnie dopasować się do reszty grupy i odnajdzie się w gąszczu relacji społecznych. W takiej relacji zadanie rodzica to bardziej rola przewodnika, a nie uważnego partnera, który rozwija świadomość emocji własnych i dziecka.
Która postawa jest lepsza? Ciężko powiedzieć, a jeszcze trudniej zbadać. Najpewniej obie prowadzą do podobnych rezultatów. Dla mnie najciekawszym spostrzeżeniem jest to, jak wiele naszych zachowań wynika z automatyzmów, bezrefleksyjnych kopii kulturowych norm, o których jesteśmy przekonani, że stanowią uniwersalne prawa. W momencie, gdy są to zachowania związane z wychowywaniem dzieci, problem staje się jeszcze poważniejszy, gdyż w grę wchodzi spory ładunek afektywny i to, co “nasze” zazwyczaj jest też “lepsze”. Potrzeba sporo uważności, by ten fakt zauważyć.
dr Łukasz Tanaś