UBIÓR
Całą naukę savoir-vivreu można by ująć w kilku słowach – polega ona na wpajaniu swobodnego i odpowiedniego zachowania. Swobodny sposób bycia i urok nie zależą ani od wieku, ani od urody, ani od majątku, lecz polegają na utrzymywaniu właściwych proporcji między spontanicznością a wychowaniem, które nie dopuszcza ani nadmiernej sztuczności, ani ulegania nie kontrolowanym impulsom: ubiór musi harmonizować z wiekiem, gest z sytuacją, wygląd z charakterem. Mieć dobre maniery nie znaczy być zmanierowanym. Dobre wychowanie bazuje na naturalności, ale nie oznacza przesadnej swobody, podobnie jak chwile odprężenia nie usprawiedliwiają abnegacji. Wygodny ubiór nie może być niestosowny czy niechlujny.
Elegancja jest nie tyle sprawą mody, co harmonii ubioru oraz stylu, który należy sobie wypracować. Na przykład opięte dżinsy są nie do przyjęcia w wielu sytuacjach. Ów sportowy, swobodny strój rodem z Ameryki tak praktyczny na wsi, w czasie wakacji lub kiedy uprawia się sport, w zasadzie nie ma racji bytu w mieście. Pamiętajmy, że każdy musi samodzielnie osądzić, co jest dla niego odpowiednie, i że o elegancji i smaku stanowią niuanse, a nie narzucona moda.
Podstawowa zasada brzmi: ubieraj się zależnie od wieku i wyglądu. Do dwudziestego piątego roku życia można pozwolić sobie praktycznie na wszystko. Pomiędzy dwudziestym piątym a czterdziestym rokiem życia osobowość kształtuje się ostatecznie i w naturalny sposób nakazuje sięgać po to, co jest dla niej odpowiednie. Po pięćdziesiątce wyrobiony smak i pomysłowość pozwalają zaradzić oddziaływaniu czasu, uczą rezygnacji. Zaniechanie wyzywających kolorów i fasonów, dyskretna harmonia barw, odpowiedni makijaż, naturalne lub lekko ufarbowane włosy, wszystko to daje lepszy efekt niż rzucające się w oczy zabiegi „odmładzające”.
Swoboda bycia obliguje oczywiście do kontroli ciała i stroju, ale i – co może wydać się paradoksem – zobowiązuje do zapomnienia o nich. Trzeba pogodzić się z drobnymi mankamentami – a któż z nas ich nie ma – i wykorzystać je, zamiast starać się ukryć za wszelką cenę, gdyż na ogół wywołuje to przeciwny efekt. Nieco luźniejsze, bardziej zwiewne ubranie lepiej ukryje krągłości niż strój obcisły.
Elegancja męska podlega tym samym regułom. Powinna łączyć wygodę, dobry smak i pewien indywidualizm. Współczesna moda złagodziła rygory, dopuszczając odrobinę fantazji w stroju. Koszule i sportowe marynarki nabrały pogodniejszych barw, krawat można w pewnych okolicznościach zastąpić zawiązaną na szyi apaszką; kiedy jednak przyjęcie czy posiłek ma charakter bardziej oficjalny, kiedy gościmy u zwierzchnika lub w gronie przestrzegającym konwenansów, właściwszy jest klasyczny garnitur – czarny, szary, granatowy czy brązowy, ciemniejszy lub jaśniejszy, zależnie od pory dnia. W pewnym wieku należy zrezygnować z nazbyt swobodnego ubierania się. Wyrafinowanego gustu dowiedziemy, wsuwając do górnej kieszeni marynarki chusteczkę kolorystycznie dopasowaną do krawata. Za nieeleganckie uznaje się noszenie za krótkich skarpet, które nie osłaniają wysuwającej się spod spodni łydki. Na oficjalne przyjęcie najodpowiedniejszy jest garnitur trzyczęściowy.
Jak ubierać się w mieście? Elegancja stroju polega na jego dostosowaniu do sytuacji. Obowiązujące dziś zasady nie są już tak rygorystyczne i uciążliwe, jak dawniejsze, które uzależniały fason i barwę od pory dnia oraz roku. Kobieta roku dwutysięcznego, zaprzątnięta pracą i troską o dom, nie traci czasu na ciągłe przebieranie się. Wychodząc do pracy wkłada strój praktyczny, odpowiedni w najrozmaitszych okolicznościach, nie wyłączając wieczornego posiłku w restauracji. Dla naszych babek byłoby to niewyobrażalne, dziś jednak nie stanowi większego problemu, moda bowiem przewiduje sportową elegancję. Jakże praktyczne są przepaściste torby, w których mieszczą się kosmetyki, rajstopy, a nawet buty na zmianę. Dobrze skrojona garsonka, spodnie i żakiet, a do tego jedwabna bluzka – oto podstawowy zestaw dla pań mieszkających w mieście. Dobrana apaszka lub chusteczka przydają mu elegancji, czynią bardziej swobodnym i kobiecym.
Sztuka ubierania się polega na tym, by podkreślić zalety, a zatuszować niedoskonałości. Oryginalna biżuteria, grzebień we włosach, jedwabny szal, słowem – drobiazg, odwraca uwagę od wygniecionej po kilku godzinach siedzenia na biurowym krześle spódnicy. Aby się podobać, wystarczy nutka odmienności, szczypta romantyzmu, egzotyki lub humoru. Unikać należy natomiast ekstrawagancji.
Stroje wizytowe. Zaproszenie, które otrzymujemy, często zawiera wskazówkę, która ułatwi nam dokonanie trafnego wyboru. „Czarny krawat” oznacza strój elegancki: smoking dla panów, bardzo szykowną suknię wizytową dla pań. Czasami pani domu precyzuje: „czarny krawat” i „długa suknia”, przez co podkreśla szczególnie uroczysty charakter przyjęcia. Jeżeli wymagany jest smoking, to znaczy, że panie mają pojawić się w wytwornych, długich lub krótkich kreacjach – zależnie od obowiązującej mody. „Strój wieczorowy” oznacza w zasadzie, że panowie powinni włożyć frak, a panie wieczorowe lub balowe suknie, dziś jednak dopuszczalny jest w takiej sytuacji również smoking. Ubiór można wypożyczyć. „Strój wizytowy” to wskazówka, że należy ubrać się elegancko, ale niekoniecznie w smoking i w długą suknię. Po południu panie wybiorą zatem suknię koktajlową, a w porze obiadowej – garsonkę lub sukienkę. Panowie pojawią się w ciemnych garniturach, włożą białe koszule, czarne skarpetki, ciemne krawaty lub muchy. Zasady te odnoszą się do sytuacji formalnych, wiadomo bowiem, że w środowisku aktorskim można pozwolić sobie na więcej swobody niż na przykład w środowisku biznesmenów.
Jeżeli zaproszenie nie zawiera żadnych wskazówek, najodpowiedniejszy będzie z pewnością strój koktajlowy. Pora spotkania i rodzaj zaproszenia mogą dostarczyć nam pewnych informacji. Jeżeli zaproszenia są specjalnie wydrukowane na daną okazję, a przyjęcie odbywa się wieczorem, w porze późnej kolacji, wolno nam przypuszczać, że konieczna jest szykowna kreacja. Aby uniknąć popełnienia gafy, można także zwrócić się z pytaniem do gospodarzy.
W każdym razie lepiej wybrać strój skromniejszy niż zbyt strojny, jeśli bowiem pierwszy uznany zostanie za dowód prostoty i skromności, drugi może narazić nas na podejrzenie o pretensjonalność czy chęć zwrócenia na siebie uwagi. Niektóre kolory, na przykład czerń, nie rażą w żadnych właściwie okolicznościach. Unikać należy natomiast – poza okresem Świąt Bożego Narodzenia i karnawałem – cekinów, lamy, zbyt głębokich dekoltów. Trzeba mieć naprawdę dużo pewności siebie, by ściągać wszystkie spojrzenia…
Pani domu zawsze wybiera kreację nieco skromniejszą niż goście, dzięki temu bowiem lepiej poczują się ci, którzy nie mogli lub nie potrafili ubrać się stosownie.