Utwory żałobne w literaturze

Utwory żałobne w literaturze.

Tren to gatunek wywodzący się ze starożytności. Zatem warto wspomnieć, jacy antyczni poeci byli autorami tego typu utworów. Można by przytoczyć bardzo obszerną listę, jednak do najważniejszych należeli z pewnością: Symonides z Keos (stąd u Kochanowskiego „skargi Simonidowe”, zob. Tren I), Pindar, Newiusz czy Owidiusz.

Twórcami trenów byli także słynni artyści renesansowi, zarówno zagraniczni (np. Francesco Petrarca), jak i polscy (poza Janem Kochanowskim także Tobiasz Wiszniowski – autor Trenów poświęconych matce: Róży Wiszniowskiej; Sebastian Fabian Klonowic, Andrzej Zbylitowski i in.).

Jednak to Treny Jana Kochanowskiego po dziś dzień są lekturą najbardziej inspirującą. Nie jest oczywiście możliwe przytoczenie tutaj wszystkich utworów opartych na tradycji stworzonej przez arcydzieło Kochanowskiego, można jednak podać kilka nazwisk poetów piszących treny w nawiązaniu do poety z Czarnolasu.

Jednym z takich nazwisk niewątpliwie być może Krzysztof Kamil Baczyński jako autor Trenu I i Trenu II, Stanisław Ryszard Dobrowolski oraz Jalu Kurek. Na szczególną uwagę zasługuje jednakże Władysław Broniewski i jego cykl wierszy pt. „Anka” napisany po śmierci córki poety – Joanny. Łatwo zauważyć w lirykach Broniewskiego ścisły związek z Trenami Kochanowskiego. Mimo ogromnej odległości czasowej i innej poetyki utwory Broniewskiego i wiersze poety „złotego wieku” posiadają ten sam główny sens, a mianowicie mają ukazać ból ojca po stracie córki.

***
Anka, to już trzy i pół
roku, długo ogromnie,
a nie ma takiego dnia, takiego kroku, żebym nie wspomniał o mnie: o mnie, osieroconym przez ciebie,
i
choć twardość sobie wbijam w łeb,
nie widzę cię w żadnym niebie
i nie
chcę takich nieb! Żadna tu filozofia
sprawy tej nie zgładzi: mojej matce, mojej siostrze było: Zofia,
i jakoś czas na to poradził. A ja myślę i myślę o tobie
po przebudzeniu, przed snem…
Może
ja jestem coś winien tobie? –
bo ja wiem. Na Powązkach ośnieżona
mogiła,
brzozy coś mówią szelestem…
Powiedz, czyś ty naprawdę była, bo ja jestem…