Więc co z tą podróżą w czasie?

Więc co z tą podróżą w czasie?

Począwszy od Wehikułu czasu H. G. Wellsa z 1895 roku, istnieje w fantastyce naukowej długa tradycja podróży w czasie. Jako dziecko byłem zafascynowany tymi historiami. Pozwolę sobie opowiedzieć o wyimaginowanym doświadczeniu, jakie wtedy wymyśliłem, związanym z maszyną potrafiącą przesyłać cokolwiek (na przykład kulę bilardową) w przeszłość. Wyobraziłem sobie pulpit z dwoma przyciskami i miejscem, gdzie powinna pojawić się kula po podróży w czasie. Jeden przycisk miał włączać maszynę i przesyłać kulę w czasie wstecz o piętnaście minut, drugi natomiast miał wysadzić w powietrze zarówno maszynę, jak i kulę bilardową. Próbowałem sobie wyobrazić, jak by to było siedzieć przy pulpicie i widzieć kulę pojawiającą się nagle z przyszłości. Byłoby to jak gra w „a mam cię” z Wszechświatem. Jeśli kula nie zjawiłaby się z przyszłości, można by było nacisnąć przycisk i posłać ją w przeszłość, a jeśliby się ukazała – wysadzić maszynę wraz kulą i nie posyłać jej. Tak czy inaczej, byłoby to wyraźne zwycięstwo ludzkiej wolnej woli nad bezdusznymi prawami Wszechświata.

Gdy mówi się o podróży w czasie, natrafia się na wszystkie rodzaje paradoksów. Być może najbardziej znany jest „paradoks dziadka”, dotyczący kogoś, kto cofa się w czasie i uniemożliwia zawarcie małżeństwa przez swojego dziadka. Jeśli to uczynił, to oczywiście nie mógł się urodzić, a wobec tego nie mógł się cofnąć w czasie, a co za tym idzie dziadek się ożenił, a wobec tego on się urodził, a… dalej już wiemy. Rozmyślanie o tego rodzaju paradoksach doprowadziło być może Stephena Hawkinga do wysunięcia propozycji zasady zwanej „domniemaniem ochrony chronologii”, mówiącej, że zawsze znajdzie się powód, dla którego podróż w czasie nie jest możliwa. Jako idea naukowa podróż w czasie przypomina nieco wszechświaty równoległe. Czasami wychodzi na jaw jako nieoczekiwana konsekwencja pewnej teorii i jest ogłaszana z wielkim rozgłosem, lecz (jak dotąd przynajmniej) gdy ludzie przyjrzą się temu bliżej, odkrywają jakiś czynnik, który przedtem nie był brany pod uwagę, a który ją uniemożliwia.

Miałem, jak sądzę, szczęście, że gdy zaczynałem swoją karierę, uwikłany byłem w jeden z takich epizodów i dzięki temu nabyłem pewnego rodzaju odporności. Na początku lat 70. fizycy rozprawiali o hipotetycznej cząstce, zwanej tachionem, mogącej poruszać się szybciej niż światło. Okazuje się, że jeśli takie cząstki istnieją (a jak do tej pory nie ma na to żadnego dowodu), wówczas byłoby możliwe prowadzenie takiej rozgrywki z tachionami poruszającymi się z prędkością bliską prędkości światła (nie musimy zaiste znać wszystkich szczegółów), której wynikiem byłoby wysyłanie wiadomości w przeszłość. To prowadziłoby do paradoksu dziadka równie łatwo, jak wyprawienie w przeszłość jakiejś osoby – ostatecznie wiadomość typu „Na Boga, nie żeń się z tą kobietą” powinna przynieść równie dobry skutek, jak cokolwiek innego. W tym wypadku potrafiliśmy wraz z moim studentem wykazać, że problemy z odróżnieniem tachionów wysłanych celowo od tachionów z tła promieniowania kosmicznego powinny faktycznie zapobiec wysłaniu jakiejkolwiek znaczącej wiadomości tą metodą.

Ostatnio przypuszczenia dotyczące podróży w czasie zaczęły odnosić się do obiektów o dużej masie, zwanych czarnymi dziurami, które w swoim otoczeniu wpływają na strukturę przestrzeni, wyginając ją. Z ogólnej teorii względności wynika, że przestrzeń i czas są ze sobą związane (stąd określenie „czasoprzestrzeń”), tak więc zniekształcenie przestrzeni powoduje także zniekształcenie czasu. W niektórych przypadkach możliwe jest znalezienie takiej trajektorii statku kosmicznego, która doprowadziłaby go do punktu startowego, zanim by go opuścił.

Jedna z popularnych ostatnio wersji tej metody dotyczy czegoś o nazwie „tunel czasoprzestrzenny”. Ten znany entuzjastom filmu Star Trek tunel jest hipotetycznym połączeniem między dwiema czarnymi dziurami – możemy go sobie wyobrazić jako tunel poprowadzony przez inny wymiar. W projekcie podróży w czasie skręca się go tak, aby oba jego końce znalazły się blisko siebie, a następnie przyspiesza jedną z czarnych dziur do prędkości bliskiej prędkości światła. To powinno dać w rezultacie takie zniekształcenie czasu w tym obszarze, które pozwoliłoby statkowi kosmicznemu podróżować pod prąd strumienia czasu w swoją własną przeszłość.

Niestety, gdy ludzie zaczęli bardziej szczegółowo przyglądać się temu pomysłowi, okazało się, że sytuacja nie jest tak prosta (chociaż przyspieszanie czarnych dziur do prędkości światła także nie jest czymś, co większość ludzi uznałaby za łatwe). Okazuje się, że olbrzymia ilość energii potrzebna do deformacji przestrzeni wokół przyspieszanej czarnej dziury zniszczy w tym obszarze próżnię i w konsekwencji również tunel czasoprzestrzenny. Innymi słowy, tunel od jednej czarnej dziury do drugiej zostałby zniszczony już w chwili powstawania.

Czy mogę zagwarantować, że każdą metodę podróży w czasie spotka ten sam los? Oczywiście nie – nigdy nie można przewidzieć, jak będą wyglądały przyszłe teorie naukowe. Żywię nadzieję, że ludzkość odkryje kiedyś sposób na przekroczenie bariery prędkości światła i wyrwie się do Galaktyki. Nie mam jednak takich nadziei na podróże w czasie pomimo godzin przyjemnie spędzonych na lekturze utworów fantastycznych im poświęconych. Być może najbardziej przekonujący argument na poparcie takiego punktu widzenia pochodzi od Stephena Hawkinga. Jeżeli możliwe są podróże w czasie, twierdzi on, to przyszłe cywilizacje będą z pewnością wiedziały, jak tego dokonać. Skoro tak, to „gdzie są ci wszyscy turyści z przyszłości?”.